Silna, niezależna kobieta - recenzja Harley Quinn: Preludia i fantazje WKKDC tom 17




Harley Quinn, wesolutka antagonistka z Gotham, w zakrywającą ją niemal w całości, obcisłym stroju błazna, po raz pierwszy trafiła na moją komiksową półkę. Stało się to za sprawą Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Jak przebiegła nasza przygoda?

    Harley Quinn: Preludia i fantazje, to siedemnasty tom z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Zawiera zeszyty 1-7, pierwotnie wydawane od grudnia 2000 do czerwca 2001. Opowieści autorstwa Karla Kesela (scenariusz) oraz małżeństwa Terry Dodson i Craiga Rousseau (rysunku), to pierwsza seria, w której główną rolę odgrywa Harley Quinn.
    Harley - jeszcze jako Harleen Quinzel - była uzdolnioną psychiatrą, pracującą w Arkham. Została przydzielona do Jokera i cóż, jak to często bywa w różnych tekstach kultury, zakochała się w swoim pacjencie. Joker dostrzegł w tym swoją szansę i z radością zaczął wykorzystywać Harley. Dziewczyna, wiedziona zauroczeniem, zaczęła pomagać mu w ucieczkach z Arkham. Kiedy odkryto, że pomaga zbrodniarzowi, Harley została pozbawiona licencji i uwięziona w jednej z cel, obok swoich - byłych już - pacjentów. W końcu udało jej się uciec i wtedy to zaczęła ubierać się w cyrkowy strój oraz dołączyła do bandy swojego ukochanego Pączuszka, pana J. Ten jednak szybko znudził się zalotami dziewczyny i wystrzelił ją w powietrze, za pomocą cyrkowej rakiety. Uratowała ją i wyleczyła Poison Ivy, która zaaplikowała jej także specjalny wywar, zwiększający siłę i sprawność Harley.
    Historia z Preludia i fantazje rozpoczyna się kolejnym uwolnieniem Jokera przez Harley. Pan J. nie chce już jednak pozostawać Pączusiem Harley, dlatego postanawia - już któryś raz - ją skrzywdzić. Harley jednak pokonuje swoją miłość do Jokera, przeciwstawia się mu i ich związek rozpada się. Dziewczyna postanawia działać w świecie zbrodni na własną rękę.
    Taki obrót spraw zasługuje na wielką pochwałę. Harley Quinn zwykle utożsamiana jest z rolą dziewczyny Jokera, a tutaj twórcy serwują nam Harley jako główną bohaterkę, która nie jest definiowana przez mężczyznę. Moja feministyczna natura bardzo się cieszy. W środeczku robi mi się ciepełko tym bardziej, że twórcy stosują ciekawy zabieg, aby pokazać wyzwolenie Harley. W pierwszej opowieści pojawia się park rozrywki, w którym występują aktorzy grający bohaterów i złoczyńców Gotham. Jednak wśród nich brakuje Harley - Joker uważa to za bardzo zabawną sytuację, a Quinn postanawia, że sama doda się do bohaterów parku rozrywki. Tym samym rozpoczyna swoją solową karierę.
    To wszystko nie wydarzyłoby się bez wsparcia Poison Ivy, która - bądźmy szczerzy - jest zakochana w Harley po uszy. Wspiera swoją przyjaciółkę, namawia ją do rzucenia Jokera, ratuje ją, a to wszystko okrasza spojrzeniami pełnymi miłości, posyłanymi w stronę Harley. Obecnie w środowisku komiksomaniaków oficjalnie potwierdzono, że Harley i Ivy są parą, ale już w historii sprzed siedemnastu lat można z łatwością dostrzec zalążki związku. Uważam to za jeden z lepszych elementów tego komiksu. Zważywszy na to, że Harley Quinn jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych bohaterek uniwersum DC, zaznaczenie jej związku z kobietą ogrywa ważną rolę w rozwoju kultury popularnej, w której - niestety - nadal jest bardzo mało pozytywnych wzorów LGBT.


Harley i Ivy tworzą ciekawy związek już na początku komiksowej drogi Quinn
 

    To nie jedyne rozwiązanie w owym komiksie, które mnie urzekło. Warto wspomnieć, że Harley nie pojawiła się pierwszy raz na kartach komiksu, tylko w kreskówce Batman: TAS. W przypadku Preludiów i fantazji twórcy wykonali ukłon w stronę początków Quinn. Cały komiks utrzymany jest w konwencji kreskówkowej. Całość wydaje się być raczej wesołą opowiastką dla dzieciaków, niż rozwojem postaci. Owszem, Harley porzuca Jokera i zaczyna zaznaczać swoją tożsamość, ale cała warstwa emocjonalna w tym aspekcie jest spłycona do minimum. Dziewczyna przez chwilę przeżywa swoje rozstanie, kilka razy ma wątpliwości, ale są one przedstawione w sposób zabawny, np. poprzez aniołka i diabełka na ramionach Harley, bądź w sytuacji, kiedy dziewczyna z rozpaczy chce odmóżdżyć się przed telewizorem, a trafia na program o znęcających się chłopakach.
    Taka konwencja wcale nie odrzuca. Wręcz przeciwnie, nadaje opowieści lekkości i zachęca do czytania. Rzadko kiedy zdarza mi się śmiać podczas czytania, ale w przypadku tego komiksu, nie raz zaśmiałam się na głos. Ta zabawa z widzem bardzo przypadła mi do gustu. Podobało mi się także rozwiązane problemu, o którym czasem słyszy się w komiksowych kuluarach, czyli gdzie bohaterowie komiksów trzymają rzeczy (tę zagwozdkę wyjaśniał m.in. Deadpool): otóż twórcy dali Harley... torebkę.



 Harley porzuca Jokera i zakłada własny gang

    Na uwagę zasługuje także sposób przedstawienia postaci. Joker nie jest mrocznym złoczyńcą, jakiego możemy spotkać w komiksach o Batmanie, ale jest zwykłym klaunem, który czasem się zdenerwuje. Pozostałe postacie również wydają się być... mniej poważne... niż w innych komiksach. Wydaje mi się, że dzieje się tak, ponieważ twórcy Preludiów chcieli pokazać bohaterów takich, jakimi widzi ich Harley.
    Jedynym minusem tego tomu jest to, że kończy się w pół zdania. Historia urywa się i czytelnik (a w każdym razie, ja) chciałby dostać jeszcze więcej. Szkoda, że Eaglemoss nie zdecydował się na wydanie większej części tego runu.
    Harley Quinn: Preludia i fantazje, to wesoła historyjka, którą można poczytać na rozluźnienie. Czysta rozrywka, zabawa z widzem i kreskówkowa konwencja. Czytelnicy znajdą tam także silną, kobiecą postać i elementy LGBT. Cóż można więcej powiedzieć? Po prostu, przeczytajcie i przekonajcie się sami. Warto!
    A jeśli już czytaliście, to napiszcie w komentarzach jak wrażenia!

Zdjęcia: Harley Quinn: Preludes and knock-knock jokes

2 komentarze :

  1. "nadal jest bardzo mało pozytywnych wzorów LGBT."

    JEST GEJ ICEMAN. POLECAM CI TEŻ SERIAL FAKING iT, JEŚLI JESZCZE NIE ZAGLĄDAŁAŚ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam serial ;) I pewnie, można wymienić kilka seriali/książek/komiksów, w których występują osoby ze środowiska LBGTQA+, ale i tak jest to za mały odsetek, w porównaniu z ilością hetero- i cisnormatywnych bohaterów :)

      Usuń

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.